30 czerwca 2013

Róża królową moich dłoni ... czyli o kremie do rąk Bio Rosalia

Lato sprawia, że mam ochotę pozostać w różanych klimatach. Umiłowanie róż sprawia, że często wybieram kosmetyki zawierające w swoim składzie olejek różany, oleje z dzikiej róży bądź wodę różaną.
Krem do rąk to kosmetyk, bez którego nie mogę funkcjonować, zwłaszcza w pracy. Wielokrotnie w ciągu dnia myję ręce tym, co daje pracodawca. Niestety nie są to naturalne mydła. Aby dłonie nie były przesuszone muszę koniecznie nanieść krem.
Sięgnęłam po Krem do rąk i paznokci Bio Rosalia marki Argile Provence.


Ten krem określiłabym mianem kremu glicerynowego. Gliceryna roślinna to jego baza. Następnym aktywnym składnikiem jest wyciąg z aloesu.
Działanie regenerujące i ochronne uzyskano dzięki połączeniu właściwości czarnej porzeczki i róży piżmowej. Kilka słów o porzeczkach i róży piżmowej.
Oba gatunki porzeczki, czarna i czerwona, należą do rodziny agrestowatych. Czerwona porzeczka do europejskiej medycyny weszła prawdopodobnie za pośrednictwem Arabów. Pierwszą wskazówkę co do zastosowania leczniczego przytacza słynny perski lekarz i filozof Awicenna.
Porzeczka czarna jest bogatym źródłem witaminy C i pod względem jej zawartości ustępuje tylko owocom dzikiej róży i rokitnika. Zawiera także witaminę K, garbniki i biopierwiastki. Fitoterapia i kosmetologia szczególnie ceni porzeczkę czarną. Owoce doceniono za witaminę C i rutynę, skórki za związki hamujące rozwój bakterii. Odwary z liści działają przeciwbakteryjnie i ściągająco. Z nasion wytłacza się cenny olej o dużej zawartości kwasu gamma-linolenowego (GLA). Kosmetyki, w których wykorzystano porzeczki korzystnie działają na cerę naczynkową. Poprawiają krążenie w okolicach gałki ocznej. Redukują obrzęki i cienie pod oczami.
Drugim ważnym składnikiem tego kremu jest olej z róży piżmowej. Wyciskany jest on w wyniku tłoczenia na zimno nasion róży rdzawej "Rosa aff. rubiginosa L". Róża rdzawa jest zaliczana do grupy róż dzikich i występuje pospolicie prawie w całej Europie, także na terenie Polski. Jednak za najcenniejszy, z uwagi na unikalną kombinację witaminy A w postaci kwasu trans-retinowego i nienasyconych kwasów tłuszczowych, uważa się olej z róży rdzawej pochodzącej z upraw znajdujących się w chłodnym, wilgotnym górskim regionie południowo-centralnego Chile.
Przez mieszkańców Andów nazywany jest Rosa Moschata lub Rosa Mosqueta i stosowany przez nich tradycyjnej pielęgnacji skóry i włosów.
Olej z róży piżmowej posiada unikalne właściwości: redukuje istniejące i hamuje powstawanie nowych zmarszczek, poprawia elastyczność skóry, tonizuje jej odcień i znacząco spowalnia proces starzenia.  Ponadto działa delikatnie ściągająco i redukuje wielkość porów. Cechy te potwierdzono na Uniwersytecie w Santiago w Chile.
 

Krem do rąk i paznokci Bio Rosalia głęboko nawilża skórę.  Nie jest tłusty, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Nie tworzy na dłoniach lepkiego i tłustego filmu. Z tego powodu dla mnie jest idealnym kremem do wielokrotnej aplikacji w ciągu dnia. Aksamitna skóra dłoni to rezultat stosowania tego kremu. Krem pachnie bardzo delikatnie. Jego zapach zbliżony jest do pozostałych z linii Bio Rosalia.
Krem zamknięto w higienicznym opakowaniu typu air-less. Nie jest ono przeźroczyste. Patrząc pod światło widać zużycie. Używam tego kremu od ponad miesiąca. Szacuję, że jeszcze na trzy tygodnie wystarczy.
Krem ten jest kosmetykiem certyfikowanym przez Ecocert i Cosmetique Bio.


100 % wszystkich składników kremu jest pochodzenia naturalnego, 43,80 % pochodzi z rolnictwa biologicznego. Czy sięgnę po kolejną tubkę tego kremu? Z pewnością!
Rosalia to królowa moich dłoni!
Kosmetyki Bio Rosialia kupicie w Biolanderze!
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!

 

23 czerwca 2013

Lato zaczyna się różami ... czyli o różanym mydle Savonnerie BleJaune en Provence

Uwielbiam róże. Lato to czas kiedy róże są najpiękniejsze. Z przyjemnością sięgnęłam po mydło różane Savonnerie BleJaune en Provence. Tym razem jest ono inne niż zwykle. Jest to  mydło w płynie.
 
 
Producentem jego jest francuska mydlarnia Savonnerie BleJaune en Provence. Jest to rodzinna firma powstała w Prowansji w roku 2003. Jej produkty oparte są o miejscowe najlepsze mydlarskie tradycje. Firma gwarantuje, że jej mydła nie zawierają tłuszczów zwierzęcych, ani syntetycznych składników.
Oprócz tradycyjnych mydeł w kostkach, w ofercie firmy mamy mydła w płynie oraz wody toaletowe.
Sporadycznie sięgam po mydła w płynie. Preferuję te w kostkach. Nie potrafiłam jednak oprzeć się królowej kwiatów. Róża skusiła mnie i uwiodła.


Mydło w płynie wykonane tradycyjną metodą na gorąco. Użyto oleju kokosowego. Mydło bogate jest w roślinną glicerynę. Jej zawartość sprawia, że ma ono właściwości nawilżające. Mydło jest dość rzadkie. Pieni się dobrze. Stosuje się go bardzo przyjemnie. Skóra nabiera pięknego różanego zapachu. Jest miękka i delikatna. Mydło to doskonale sprawdza się w higienie całego ciała. Nie wysusza skóry. Urzekł mnie zapach tego mydła. Jest on bardzo delikatny, świeży i subtelny. Mydło to tak bardzo mi przypadło do gustu, że postanowiłam korzystać z niego w pracy. W ciągu dnia wielokrotnie myję ręce. Chcę czuć ten subtelny zapach przez cały dzień.


Mydła Savonnerie BleJaune en Provence wytwarzane w kilku wariantach zapachowych. Możemy wybierać między różą, jaśminem, ambrą i piżmem. Możemy także wybrać butelkę o pojemności 0,5 lub 1 litr. Już wiem, że następnym razem wybiorę wielką butlę. Tylko o jakim zapachu?
Mydła Savonnerie BleJaune en Provence
kupicie w Biolanderze
z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!

16 czerwca 2013

Tajemnice Afryki ... czyli o peelingu na bazie oleju marula Swazi Secrets

Tygodniowa ciężka infekcja przebiegająca z bardzo wysoką gorączką doprowadziła mój organizm do ruiny. Tego, co dzieje się wewnątrz nie widzę. Na zewnątrz jednak infekcja dała znać o sobie bardzo przesuszoną skórą. Jestem po prostu odwodniona.  Nie tak łatwo doprowadzić skórę do dobrego stanu po chorobie. Wczoraj, kiedy popatrzyłam w lustro na moją cerę ogarnęło mnie przerażenie.  Mimo, że mam cerę mieszaną skóra stała się wysuszona, szara i matowa. Gorączko zaczęłam przeglądać moje kosmetyki w poszukiwaniu lekarstwa na taki stan rzeczy. Natrafiłam na jeszcze nieotwierane dwa kosmetyki marki Swazi Secrets, Olej Ximenia  i Olej marula peeling. Rozpoczęłam ratowanie mojej cery. Na pierwszy ogień poszedł Olej marula peeling.



Swazi Secrets jest firmą z siedzibą w Swaziland w Południowej Afryce, której główną działalnością jest produkcja kosmetyków  na bazie oleju marula.
Olej marula jest tłoczony z ziarna drzewa marula, które słynie w Afryce z właściwości leczniczych. Drzewa marula występują w Afryce południowej i zachodniej.



Owoce zbierane są od końca stycznia do marca. Mają wielkość piłki golfowej, są koloru żółtego. Budową przypominają owoce mango. Posiadają grubą skórę, soczysty miąższ i bardzo twardą, dużą pestkę. Pestki zawierają do 60% oleju
 Olej marula posiada niezwykłe właściwości przeciwstarzeniowe, jest bogaty w przeciwutleniacze i kwas oleinowy, kluczowe składniki dla utrzymania zdrowej skóry.
 Dzięki połączeniu wysokiej wartości odżywczej i doskonałej trwałości, olej ten jest idealny do pielęgnacji dojrzałej, ale również suchej i wrażliwej skóry. Olej marula zawiera dużo witaminy E i C.
 Świetnie nawilża i zmiękcza suchą i popękaną skórę, wykazuje działanie rewitalizujące i rozjaśniające cerę.
 Olej marula przywraca ochronną barierę skóry.
Tyle o samym oleju. 
Kosmetyk o nazwie Olej marula peeling  to dość  nietypowy produkt. Składa się bowiem z omawianego oleju oraz bardzo drobno zmielonych łupin orzechów marula. 
 
Odrobinę preparatu należy nałożyć na lekko zwilżoną twarz, rozmasować i pozostawić. Kosmetyku nie należy spłukiwać.  Można jedynie usunąć drobinki, które przeszkadzają. Tak też zrobiłam. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.  Wczoraj wieczorem nałożyłam na twarz peeling. Ma on bardzo przyjemną konsystencję. W gęstym oleju zanurzono delikatne drobinki. Nie są one ostre. Peeling ma lekki orzechowy zapach. Tuba, w której umieszczono kosmetyk ma jest wykonana z miękkiego plastiku o dużym otworze.
 
 Aplikacja przez to jest łatwa.  Tak jak powiedziałam nie spodziewałam się, że rano w lustrze zobaczę zdrową, promienną cerę. Do tego dobrze nawilżoną.  Jest to jeden z lepszych peelingów, a może maseczek, jakie stosowałam.
Afrykański tajemniczy skarb w postaci kosmetyku z olejem marula dokonał cudu na mojej twarzy. Dobrze, że okryłam markę Swazi Secrets. Będę dalej zgłębiać kosmetyczne tajemnice Afryki.

Kosmetyk ten został wytworzony zgodnie z zasadami Fair Trade.
Kosmetyki Swazi Secrets kupicie w Biolanderze
z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 

9 czerwca 2013

Savon noir Alepia laureatem I Wiosennego Plebiscytu na najlepszy kosmetyk naturalny

Echa I Wiosennego Lili Plebiscytu na najlepsze naturalne kosmetyki już przebrzmiały.
Warto jednak wrócić do tematu i przypomnieć sobie nagrodzone kosmetyki. Z pewnością jest to subiektywny ranking. Jedno jednak nie podlega dyskusji. Są to bardzo dobre kosmetyki naturalne. Brałam udział w tym plebiscycie. Ciszę się podwójnie. Wśród wyróżnionych znalazło się Savon Noir Alepii w kategorii kąpiel. Moją recenzję przeczytacie tutaj.

Drugim powodem radości jest fakt, że wylosowałam jedną z pięknych nagród.
Otrzymałam piękny dywanik wykonany z wełny i bawełny. Same oceńcie.
 
 
 
 
 
 
 
 


 

Dywanik ma oczywiście swoją wielbicielkę.
 


Savon noir Alepii do kupienia w Biolanderze!
Z moim kodem rabatowym ep-0882 - 5 % taniej!

2 czerwca 2013

W cieniu himalajskich cedrów ... czyli o unikalnym cedrowym mydle Gaiia

Do znudzenia piszę o tym jak powstają mydła. I tym razem przypomnę jak powstają mydła Gaiia.  Bardzo lubię te mydełka z uwagi na delikatność  dla skóry.
Mydło to powstaje w wyniku procesu zmydlania tłuszczów na zimno. Polega on na niecałkowitym zmydlaniu (hydrolizie) tłuszczów w lekko podwyższonej temperaturze (40-60°C), gdzie wydzielonej gliceryny nie oddziela się, a wytworzone mydło wylewa do form i pozostawia, aby „dojrzało” (w tym czasie następuje całkowite zmydlenie). Mydła takie są stosunkowo miękkie.

Tak uzyskane mydło bogate jest w naturalną glicerynę. Wszystkie mydła Gaiia powstają z oleju kokosowego, oleju palmowego, otrębów ryżowych oraz  oleju rycynowego.
Tym razem sięgnęłam po najbardziej skromne w swoim składzie z mydeł Gaiia -  l’unique  z cedrem himalajskim.
 
Z reguły w mydłach Gaiia mamy kilka olejków eterycznych dodanych dla działania i zapachu. Tym razem w mydle znalazł się tylko jeden olejek eteryczny. Jest nim olejek z cedru himalajskiego.
Olejkowi cedrowemu chciałabym poświęcić kilka zdań. Istnieje wiele odmian drzewa cedrowego. Najsłynniejsze są cedry z gór Atlasu, z Libanu i Himalajów.
Olejek pozyskiwany jest z procesie destylacji z parą wodną drobnych kawałków drewna cedrowego lub pyłu z drewna. Ma charakterystyczny balsamiczny aromat. Olejek cedrowy był używany do balsamowania mumii. To z uwagi na jego dezynfekujące działanie. Olejek cedrowy jest silnym antyseptykiem. Z powodzeniem leczy wszelkie choroby skóry. Olejek cedrowy znajduje zastosowanie w kosmetykach do skóry trądzikowej.  Ma także właściwości  bakteriobójcze i diuretyczne.
Mydło z olejkiem cedrowym ma mocny, intensywny zapach. Woń odrobinę przypomina kadzidło.  Jest bardzo przyjemne w stosowaniu. Wybrałam to mydło na ciepła porę roku z uwagi na bakteriobójcze właściwości olejku cedrowego.

Mydło jest delikatne, dobrze się pieni. Wykorzystano w nim olej kokosowy, olej palmowy, olej rycynowy  i otręby ryżowe.
Bardzo sobie cenię mydła Gaiia. Nie wyobrażam sobie, aby w mojej łazience nie gościała Alepia i Gaiia. I trudno mi się zdecydować, które jest lepsze. Chyba tego nie rozstrzygnę.
 
Mydła Gaiia kupicie w Biolanderze!
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 
 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...