30 października 2012

"Zmysłowe ciało" ... czyli kobieca lektura obowiązkowa

Czytając różne blogi traktujące o kosmetykach zobaczyłam książkę, która wyjątkowo mnie zainteresowała. Szczęścia w konkursach, rozdaniach i tym podobnych zabawach nie mam, więc książkę postanowiłam kupić. I nie żałuję.
 
 
Autorki, Hanna Łopuchow i Monika Jucewicz, książkę tę adresują do „pięknej, mądrej i wrażliwej współczesnej kobiety, która ceni estetykę swojego życia”.
 
 
„Zmysłowe ciało” traktuje o naturalnej pielęgnacji. „Naturalna pielęgnacja ciała sięga po metody znane i sprawdzone, jest niezależna od sezonowych mód, które równie szybko przemijają, jak przychodzą”.
 Książkę podzielono  na pięć rozdziałów.
 
Piękne, wysmakowane  fotografie są atutem tej książki.
 
 
Czytam tę książkę z wielką przyjemnością. Autorki dzielą się ogromną wiedzą przyrodniczą i kosmetyczną.
Która z nas nie boryka się ze stresem?
 
 
Każda z kobiet z pewnością znajdzie coś dobrego dla siebie.
Oto rada na obecny, słotny czas.
 
Mnie najbardziej urzekła sentencja:
 
W niej zawiera się cała filozofia życia w zgodzie z naturą.
Książka ta powinna znaleźć się w każdej kobiecej biblioteczce. Uczy jak być piękną, mimo, iż nie zawsze spełniamy wszystkie normy przyjętego kanonu urody. Wspaniała lektura na jesienne długie wieczory, a rady w niej zawarte ... na całe życie.
 
 
 
 

28 października 2012

Maseczka z glinki rhassoul ... czyli moja odpowiedź na "Październik miesiącem maseczek"

Przyłączając się do Taga „Październik miesiącem maseczek” Napisałam, że moje maseczki są proste.  Bardzo lubię glinkę Rhassoul.
 
Czym jest ta tajemnicza glinka?
Jedyne znane na świecie pokłady glinki Rhassoul występują we wschodniej części Maroka, na skraju średniego Atlasu w dolinie rzeki Wadi Muluja (fr. Oued Moulouya) około 200 km od miasta Fez.
Glinkę Rhassoul, Rassoul, Ghassoul, bo tak jest nazywana, wydobywa się metodą tradycyjną w podziemnych korytarzach kopalni.
Bryły glinki marokańskiej pakuje się w plastikowe worki, co chroni ją przed zabrudzeniem.
W Fezie znajdują się zakłady przetwarzające glinkę.
Glinka jest sortowana, poddawana sterylizacji, płukana w celu usunięcia zanieczyszczeń, suszona na słońcu lub w piecach. Tak przygotowana przewożona jest do młynów. Glinka sprzedawana jest w postaci proszku lub płatków.
Od wieków stosowana jest w celach kosmetycznych przez mieszkańców Afryki Północnej i niektórych regionów Bliskiego Wschodu. Oryginalna nazwa glinki marokańskiej pochodzi od czasownika "rassala", co po arabsku znaczy "myć".
Doskonale sprawdza się bowiem w codziennej higienie i pielęgnacji ciała.
Proszek lub płatki Rhassoul po wymieszaniu z wodą przybierają postać błota. Bogate jest ono w magnez, krzem, potas, wapń, żelazo, glin, miedź, lit, cynk. Posiada właściwości myjące i odtłuszczające. Zapobiega wysuszaniu się i łuszczeniu skóry, poprawia jej elastyczność i strukturę. Działa matująco i odświeżająco. Doskonale pielęgnuje wrażliwą i trądzikową skórę.
Tyle o samej glince. Ja czasami sięgam po glinkę w proszku, czasami po glinkę w płatkach. Mam obie.
 


 
 
Potrzebujemy:
- Rhassoul
- hydrolat lawendowy
- olej arganowy
- ciepła woda
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Przygotowanie Rhassoul:
Do ceramicznego naczynia wsypuję dwie łyżki Rhassoul w płatkach.
Stopniowo dodaję  dwie łyżki hydrolatu lawendowego oraz ciepłą wodę.
 
 
 
Pozostawiam na 10-15 minut. Glinka pęcznieje. Jeśli jest zbyt gęsta dodaję jeszcze odrobinę wody. Na koniec dodaję kilka kropek oleju arganowego. Następnie nakładam cienką warstwę na twarz i ciało. Z takim błotnym kompresem relaksuję się w pachnącej kąpieli. Po 15 minutach delikatnie masuję twarz i ciało, aby zmyć glinkę.
Różnicę widać od razu! Skóra jest oczyszczona, jedwabista i przyjemna w dotyku.
 
Wszystkie składniki mojej maseczki kupicie w Biolanderze!
Z moim kodem rabatowym ep-0882 -5  % taniej!
 
 

26 października 2012

Sezon ogrodowy zakończony ... czyli o czyszczeniu narzędzi ogrodniczych pastą Ecodoo

Jestem zapaloną ogrodniczką. Sezon ogrodowy dla mnie mógłby trwać cały rok. Niestety szybko nadchodząca zima każe sezon zakończyć. Dla mnie sezon ogrodowy kończy się wtedy, kiedy wyczyszczę narzędzia, których używałam w ogrodzie. W tym roku do moich ostatnich prac ogrodowych, czyli czyszczenia narzędzi używałam Pasty czyszczącej Ecodoo.
 
 
Pasta ta jest uniwersalnym, wielozadaniowym środkiem czystości do wykorzystania w każdym domu. Czyści wszystko, co tylko chcemy, aby nabrało blasku. Nadaje się do czyszczenia zlewozmywaków, kuchenek, armatury sanitarnej.
 
 
 
Jej formuła oparta jest na bazie organicznych rozpuszczalników. W składzie znajdziemy sodę oczyszczoną, olej rzepakowy, olej lniany, oliwę z oliwek, olej kokosowy. Pasta pachnie delikatnie. Ma jasny, pistacjowy kolor. Jest bardzo delikatna. Używanie jej jest bardzo proste. Na wilgotną gąbkę lub ściereczkę należy nabrać odrobinę pasty i przystąpić do czyszczenia. Po czyszczeniu należy czyszczone narzędzie czy powierzchnie spłukać wodą.
 
 
Moje narzędzia pasta wyczyściła idealnie. Dużą wagę przywiązuje do narzędzi ogrodniczych. Muszę przyznać, że kupuję narzędzia sprawdzonych marek. Tylko takie gwarantują długą żywotność i zadowolenie z pracy nimi. Aby długo służyły trzeba o nie odpowiednio dbać. Przed nimi przecież wyzwania następnego sezonu.Ostrze sekatora lśni.
 
 
Pasta ta jest także odpowiednia do mycia rąk. Natychmiast usuwa zabrudzenia po smarach. I co najważniejsze nie niszczy dłoni.
Gdybym miała rodowe srebra z pewnością czyściłabym je tą pastą.
Produkt ten jest certyfikowany przez Ecocert. 99,96 % składników jest pochodzenia naturalnego; 16,36 % pochodzi z rolnictwa biologicznego.
 
Produkty Ecodoo do nabycia w Biolanderze
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 
 
 

25 października 2012

TAG: Moje włosy w pigułce


Do włosowych wyznań zachęciły mnie Sandra oraz Naturalnie :)

Dziękuję Wam dziewczyny za zaproszenie do zabawy. Warto zatrzymać się nad takimi pytaniami.
 
 
Zasady:

- odpowiedzieć na 13 pytań

- otagować 5 osób (oczywiście poinformować je o tym)

- podziękować nominującemu na jego blogu

 

1. Twój naturalny kolor włosów?

Blond

2. Twój obecny kolor włosów?

Blond – niezmiennie, ciemnieją odrobinę jesienią i zimą

3. Aktualna długość Twoich włosów?

Raczej krótkie, zakrywają mi uszy.

4. Długość na jaką chciałabyś zapuścić włosy?

Taką jaka mam najbardziej mi odpowiada. I najlepiej w takiej długości mi do twarzy.

5. Jak często podcinasz końcówki?

Co 6 tygodni.

6. Twoje włosy są proste, kręcone czy falowane?

Falowane. W dzieciństwie były kręcone. Sama się pozbawiłam loczków aniołka. Nie mogę tego odżałować.

7. Jaką porowatość mają Twoje włosy?

Mam problem, aby to ustalić. A same moje włosy nie chcą mi tego powiedzieć ;)

8. Jakie są Twoje włosy (normalne, przetłuszczające się, suche, itp)?

Mieszane. Końce są suche, a u nasady głowy lubią się przetłuszczać.

9. Jak wygląda Twój codzienny włosowy rytuał pielęgnacyjny?
Włosy myję co drugi dzień. Przed myciem, na noc, nakładam olej kokosowy lub olej monoi. Moje włosy najbardziej go lubią. Czasem w końce wcieram olej arganowy. Potem myję włosy naturalnymi szamponami. Bardzo często wybieram szampony na bazie mydła alep. Takie mycie wymaga zastosowania płukanki octowej. Na koniec na kilka minut nakładam balsam. Włosy niestety suszę suszarką i układam szczotką.

10. Czego nie lubią Twoje włosy?

Staram się dawać im to co lubią. Nie używam lakierów.

11. Co lubią Twoje włosy?

Moje włosy uwielbiają olej kokosowy i monoi oraz płukanki octowe.

12. Jaka jest Twoja ulubiona fryzura?

Rozpuszczone włosy.

13. Gdyby Twoje włosy umiały mówić, to co by powiedziały?

Moje włosy powiedziałyby, że zadowolone są z nowej Rowenty. Ale dobrze by było wprowadzić dzień bez lokówki.

+14 (pytanie opcjonalne) Od kiedy stosujesz świadomą pielęgnację włosów?

Od dawna, kilka lat.
 
Prawie wszystkie dziewczyny już pisały o swoich włosach. Stram się wyłowić te, które nie podzieliły się jeszcze swoimi wyznaniami.
Do zabawy zapraszam:

Autorkę bloga http://siempre-la-belleza.blogspot.com/ - specjalistkę w dziedzinie włosów


 

22 października 2012

Hydrolaty łączcie się ! ... czyli o toniku Argacos

Od dawna nie stosowałam żadnego toniku. Nad toniki przedkładam hydrolaty. Cenię je za prostotę i skuteczne działanie. W Biolanderze zobaczyłam jednak bardzo ciekawy tonik stanowiący mieszankę hydrolatów - Organiczny tonik do twarzy Argacos. Postanowiłam go wypróbować.
 
 
Jak już wspomniałam tonik ten to  mieszanka kilku hydrolatów.
Główną rolę odgrywa hydrolat z sosny zwyczajnej. Ma on działanie oczyszczające, tonizujące i ściągające. Odświeża cerę i dodaje jej blasku. Łagodzi również podrażnienia oczu.
Hydrolat z kwiatów chabra bławatka działa pobudzająco, przeciwzapalnie i przeciwalergicznie. Chroni komórki skóry przed atakiem wolnych rodników, jest antyoksydantem. Przywraca naturalne pH skóry. Polecany jest w przypadku cery z rozszerzonymi naczynkami, z trądzikiem różowatym, skóry podrażnionej i alergicznej. Jest niezastąpiony w pielęgnacji skóry wokół oczu i samych powiek.
 Hydrolat oczarowy ma silne właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Działa przeciwzmarszczkowo. Ponadto poprawia ukrwienie skóry, wzmacnia i zwęża naczynka krwionośne, pobudza i przyśpiesza gojenie i regenerację podrażnionej skóry. Jego właściwości gojące porównywalne są z pantenolem. Zmniejsza zaczerwieniania. Hydrolat oczarowy zmniejsza także produkcję sebum. Jest on polecany dla cery naczynkowej, zaczerwienionej, podrażnionej, tłustej, trądzikowej, dojrzałej i zniszczonej.
 
 
Ważnym składnikiem toniku jest kwas mlekowy. Działa on na procesy złuszczania naskórka, jest również związkiem nawilżającym. W kosmetyce jest używany do bioliftingu, ponieważ uelastycznia, spłyca zmarszczki i zwęża pory. Rozjaśniania przebarwienia.
Nie sposób pominąć olejku neroli występującego w składzie toniku. Olejek ten ma silne właściwości sebostatyczne (normalizujące wydzielanie sebum). Matowi i wygładza skórę. Do tego pięknie słodko i cytrusowo pachnie. Pomaga przywrócić odpowiednie nawilżenie i elastyczność skóry. Jest również doskonały w leczeniu popękanych naczynek krwionośnych.
 
 
Analizując skład tego toniku muszę stwierdzić, że producent postanowił wspaniale połączyć działanie kilku hydrolatów i olejku o właściwościach oczyszczających, odświeżających i tonujących tłustą i mieszaną cerę. Hydrolaty zawarte w toniku oraz olejek neroli normalizują wydzielanie sebum. Dodatek kwasu mlekowego to strzał w dziesiątkę. Muszę przyznać, że mimo sceptycznego nastawienia bardzo polubiłam ten tonik. Tonik bardzo delikatnie pachnie. Jego zapach przypomina mi hydrolat bławatkowy. Wyraźnie wyczuwam także delikatną cytrusową woń. Trudno będzie wrócić mi do klasycznych hydrolatów. Dodam tylko, że 99,70 % wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego; 20,07 % pochodzi z upraw ekologocznych. Jest to produkt certyfikowany.
 
 
Kosmetyki Argacos kupicie w Biolanderze
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 
 

21 października 2012

Ocet jabłkowy - dla zdrowia i urody

Sezon ogrodowy dobiega już końca...
Tego roku obrodziły jabłonie. Każdego roku robię ocet jabłkowy.
 
 
Zachęcam Was również do tego. Zrobienie octu jabłkowego nie jest trudno. Jego walory zdrowotne i pielęgnacyjne są niezliczone.
 
 
Potrzebujemy:
ü  kamienny garnek
ü  przegotowaną, ostudzoną wodę
ü  odrobinę cukru lub miodu
ü  jabłka
Przystępując do robienia octu musimy mieć oczywiście jabłka. I to nie byle jakie. Nie mogą być pryskane środkami ochrony roślin. Piękne nie muszą być i raczej nie będą. Jabłka, które nie są pryskane śliczne nie są. Są jednak zdrowe. Gwarantują nam, że ocet jabłkowy się nam uda.
Jeśli nie mamy ekologicznych jabłek, nie zabierajmy się za ocet. Ten, który zrobimy (o ile rozpocznie się proces fermentacji) będzie gorzki. Warto wyruszyć za miasto, aby poszukać ekologicznych rolników albo takich, którzy jabłoni nie pryskali.
 
 
Jeśli już zdobędziemy odpowiednie jabłka robimy tak:
Jabłka myjemy, kroimy na kawałki. Jeśli są zbite usuwamy tę cześć owocu. Jeśli jabłko ma ślady chorób grzybowych (parch) wyrzucamy także tę część skórki. Jabłek nie obieramy i nie wyrzucamy gniazd nasiennych. Jabłkami napełniamy kamienny garnek, prawie po sam brzeg.
 
 
 
Zalewamy przegotowaną, ostudzoną wodą. Na każdy litr wody dodajemy 1 łyżeczkę cukru lub miodu. Garnek z jabłkami nakrywamy bawełnianą gazą i pozostawiamy w ciepłym miejscu (najlepiej w kuchni). Po dwóch, trzech dniach zaczyna się proces fermentacji. Od tej pory należy przynajmniej dwa razy dziennie jabłka zamieszać, najlepiej drewnianą łyżką. Nie wolno tego robić żadnymi metalowymi łyżkami.
 
 
Po około trzech tygodniach jabłka opadają na dno garnka. To znak, że fermentacja zakończyła się. Nasz powstający ocet należy przecedzić przez gazę. Jabłka należy wycisnąć. Uzyskany płyn należy przelać do dużego szklanego słoja. Słój na powrót należy przykryć gazą i umieścić w ciepłym, ciemnym miejscu. Płyn odstawiamy na około dwa tygodnie. W tym czasie na dnie powstanie osad. Po tym czasie ocet należy przelać do butelek (najlepsze po winie) i zakorkować. Taki już gotowy jest do spożywania. W butelkach będzie cały czas dojrzewał. Im dłużej, tym będzie lepszy. Octu nie trzymamy w lodówce. Kuchenna szafa to dla niego dobre miejsce. W niektórych butelkach może pojawić się tzw. korek. Ma on postać galaretki. Jeśli butelką potrząśniemy korek opadnie na dno. Powstanie korka nie oznacza, że nasz ocet jest niedobry. Wprost przeciwnie.
 
Polecam Wam robienie octu jabłkowego, bo to prawdziwa skarbnica witamin i mikroelementów. Ja piję ocet z miodem. Zrobiłam już 15 litrów J
 Dużo informacji znajdziecie w książce „Ocet jabłkowy”.
 
 

19 października 2012

Jeśli jutro sobota, to robię pranie ... czyli o organicznym płynie do prania

Sobota to u mnie tradycyjny dzień na pranie. Wiadomo dlaczego. Dzień wolny od pracy zawodowej, to dzień na porządki domowe. Od dawna używam środków czystości dbających o środowisko. Proszkom i płynom do prania postawiłam wysokie wymagania.
Jednym z moich ulubionych jest Organiczny płyn do prania L’Artisan Savonnier.
 
 
Płyn ten służy do prania wszystkich rodzajów tkanin w pralce lub ręcznie w szerokim zakresie temperatur. W płynie tym piorę białe i kolorowe ubrania. Płyn jest delikatny, dla tkanin i rąk (zdarza mi się, że piorę ręcznie). Nie zawiera wybielaczy. Z tego powodu jest dobry do kolorowych tkanin. Jego formuła piorąca została opracowana na bazie olejów roślinnych i cukrów. Nie muszę dodawać, że płyn ten nie zawiera fosforanów, enzymów i syntetycznych barwników. Pachnie bardzo delikatnie, przyjemnie. Zapach uzyskano za sprawą olejków eterycznych.
Na opakowaniu umieszczono dokładną instrukcję, ile użyć płynu w zależności od stopnia zabrudzenia ubrań, które chcemy prać.
 
Butelka jest poręczna, funkcjonalna. Łatwo płyn wlać do odpowiednich przegródek pralki.
 
 
Polecam ten płyn, bo  dba o nasze ubrania i środowisko.
Do nabycia w Biolanderze
Z moim kodem rabatowym ep-0882 – 5 % taniej!
 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...